Wczoraj spacerując wzdłuż Wisły widziałem zbliżającą się wiosnę, tą prawdziwą, tak przeze mnie oczekiwaną. Krzaki na przeciwległym brzegu już dość wyraźnie się zazieleniły. Ptaki coraz śmielej podśpiewują a lekki wiaterek nie jest już tak zimny. To wszystko natchnęło mnie do dwóch rzeczy- wieczornej wycieczki rowerowej oraz fotopożegnania zimy. Szukając jakiegoś adekwatnego zdjęcia do notki trafiłem na coś takiego:
Nic wyjątkowego, zwykły zimowy pstryk. Ot jakieś jabłko
ostało się na drzewku rosnącym tuż przed domem, a że codziennie je mijałem to i
kiedyś spust migawki został zbyt pochopnie naciśnięty. Zdjęcie zapewne nigdy
nie ujrzało by światła dziennego gdyby nie jeden mały szczegół. Już nigdy
więcej takiego nie popełnię. Choć bym chciał to nie zrobię. Z prostej
przyczyny, jabłonka ta już nie rośnie przed domem- została wycięta kilka
tygodni temu. Coś się skończyło- drzewko to rosło odkąd pamiętam, miało co
najmniej tyle lat co ja. Dziś jest tam tylko pustka, ale wkrótce coś się
zacznie- niedługo będzie rosło coś innego.
Rodzi się we mnie pytanie, czy za kilka lat będę pamiętał
gdzie dokładnie była stara jabłonka, albo jakie były jej owoce? Tak, będę
pamiętał, dzięki zdjęciom. To jedna z ról które odgrywają fotografie, nie tylko
te wielkiego formatu, wybitne, ale te zwyczajne, codzienne. Gdyby nie jakieś
przypadkowe zdjęcia nie zachowało by się wiele, z pozoru błahych, informacji.
Ale to właśnie te drobnostki, szczegóły budują otaczający nas świat, budują
także nas samych. Dlatego warto zachować nawet te słabe, dziś mało znaczące
fotki. Mogą one za jakiś czas być jedynym śladem po przeszłości.
To zdjęcie jest dokładnie z przed roku. Mostek na nim jest w marnym
stanie, kto wie, może za kilka lat go nie będzie. Może nie będzie także budynku
w tle, panowie ze zdjęcia mogą więcej się tam nie spotkać.
To się raz zdarzyło, ale nie zdarzy się ponownie. Choć to
tylko krótki epizod, nieznaczna chwila w obliczu życia, to miała ona miejsce i
w jakiś sposób wpłynęła na każdego uczestnika. Bo co by jednak się stało, gdyby
z naszego życia usunąć wszystkie te krótkie epizody? Nie bylibyśmy już sobą,
przynajmniej nie w pełni. Oprócz przełomów potrzebujemy też codzienności,
drobnych przeżyć, czegoś co wypełni przestrzeń miedzy wielkimi sprawami. By to wypełnienie było trwałe, trzeba jednak
pamiętać. Dlatego zapisujmy historie w nas, ale też w obrazach na filmach, zaś słowa
spisujmy na papierze- bo przecież rękopisy nie płoną.
***
Wiosna zbliża się wielkimi krokami, ta pora roku nie sprzyja
nazbyt przemyśleniom. Wiadomo czas lepiej spędzić w jakiś kreatywny sposób,
choćby wieczorny spacer czy krótką wycieczkę rowerową. Warto jednak czasem
trochę odlecieć myślami, tak w ramach ćwiczenia, co by szara masa w czaszce nie
zastała się nazbyt.
Mi zaś pozostaje nadzieja, że ktoś zechce przebrnąć przez
moje wynurzenia i choć przez chwilę zastanowi się nad tym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz