niedziela, 15 kwietnia 2012

O pożegnaniu zimy


Wczoraj spacerując wzdłuż Wisły widziałem zbliżającą się wiosnę, tą prawdziwą, tak przeze mnie oczekiwaną. Krzaki na przeciwległym brzegu już dość wyraźnie się zazieleniły. Ptaki coraz śmielej podśpiewują a lekki wiaterek nie jest już tak zimny. To wszystko natchnęło mnie do dwóch rzeczy- wieczornej wycieczki rowerowej oraz fotopożegnania zimy. Szukając jakiegoś adekwatnego zdjęcia do notki trafiłem na coś takiego:
Nic wyjątkowego, zwykły zimowy pstryk. Ot jakieś jabłko ostało się na drzewku rosnącym tuż przed domem, a że codziennie je mijałem to i kiedyś spust migawki został zbyt pochopnie naciśnięty. Zdjęcie zapewne nigdy nie ujrzało by światła dziennego gdyby nie jeden mały szczegół. Już nigdy więcej takiego nie popełnię. Choć bym chciał to nie zrobię. Z prostej przyczyny, jabłonka ta już nie rośnie przed domem- została wycięta kilka tygodni temu. Coś się skończyło- drzewko to rosło odkąd pamiętam, miało co najmniej tyle lat co ja. Dziś jest tam tylko pustka, ale wkrótce coś się zacznie- niedługo będzie rosło coś innego.
Rodzi się we mnie pytanie, czy za kilka lat będę pamiętał gdzie dokładnie była stara jabłonka, albo jakie były jej owoce? Tak, będę pamiętał, dzięki zdjęciom. To jedna z ról które odgrywają fotografie, nie tylko te wielkiego formatu, wybitne, ale te zwyczajne, codzienne. Gdyby nie jakieś przypadkowe zdjęcia nie zachowało by się wiele, z pozoru błahych, informacji. Ale to właśnie te drobnostki, szczegóły budują otaczający nas świat, budują także nas samych. Dlatego warto zachować nawet te słabe, dziś mało znaczące fotki. Mogą one za jakiś czas być jedynym śladem po przeszłości.


To zdjęcie jest dokładnie z przed roku. Mostek na nim jest w marnym stanie, kto wie, może za kilka lat go nie będzie. Może nie będzie także budynku w tle, panowie ze zdjęcia mogą więcej się tam nie spotkać.
To się raz zdarzyło, ale nie zdarzy się ponownie. Choć to tylko krótki epizod, nieznaczna chwila w obliczu życia, to miała ona miejsce i w jakiś sposób wpłynęła na każdego uczestnika. Bo co by jednak się stało, gdyby z naszego życia usunąć wszystkie te krótkie epizody? Nie bylibyśmy już sobą, przynajmniej nie w pełni. Oprócz przełomów potrzebujemy też codzienności, drobnych przeżyć, czegoś co wypełni przestrzeń miedzy wielkimi sprawami. By to wypełnienie było trwałe, trzeba jednak pamiętać. Dlatego zapisujmy historie w nas, ale też w obrazach na filmach, zaś słowa spisujmy na papierze- bo przecież  rękopisy nie płoną.

***

Wiosna zbliża się wielkimi krokami, ta pora roku nie sprzyja nazbyt przemyśleniom. Wiadomo czas lepiej spędzić w jakiś kreatywny sposób, choćby wieczorny spacer czy krótką wycieczkę rowerową. Warto jednak czasem trochę odlecieć myślami, tak w ramach ćwiczenia, co by szara masa w czaszce nie zastała się nazbyt.

Mi zaś pozostaje nadzieja, że ktoś zechce przebrnąć przez moje wynurzenia i choć przez chwilę zastanowi się nad tym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz