Dziś trochę ględzenie.
W końcu wolna chwila. No i zachciało mi się wieczornego plenerku, by zrobić w końcu zdjęcie, które chodziło mi od jakiegoś czasu po głowie. Bez dłuższego namysłu spakowałem złom i w drogę. No oczywiście nie mogło być tak fajnie- nie mam obecnie wężyka z blokadą i 2-4 minutowe ekspozycję trza było trzymać kurczowo cały czas. Trudno się mówi.
Po pstryknięciu kilku wymyślonych wcześniej fotek skierowałem się na pobliską stacje kolejową- Modlin coby wieczorna porą po ciemności nie jeździć. Ku zaskoczeniu memu, jedynymi pasażerami oczekującymi na pociąg, było dwóch SOK-istów ich mać... Trudno się mówi. Pociąg miał być za ponad 10 minut, więc wykorzystałem ten czas na dwa zdjęcia. Nie rozumiem tylko czemu tak bacznie mnie obserwowali gdy rozstawiałem statyw i pstrykałem zdjęcia. Pociąg jednak nadjechał i nie miałem okazji testować ich cierpliwości jeszcze bardziej.
Kontemplując ciemność za oknami składu wpadł mi jeszcze pomysł na zdjęcie w pewnym placu zabaw niedaleko domu. Jak postanowiłem tak i pojechałem tam.
Bez pośpiechu rozstawiłem statyw, plecak na hak coby nie latał tenże; aparat przypięty, kadr ustawiony, światło zmierzone, ostrość i diafragma ustawione i... Pstryk początek 30-to sekundowego naświetlania. Oczywiście dzisiejszego wieczoru nic nie może iść za dobrze, wiec z za rogu po trzech sekundach naświetlania powoli wyłania się samochód. Cicho klnąc pod nosem smugę światła, która pewnie pojawi się w kadrze dzielnie trzymam spust. Stojąc bokiem do ulicy kątem oka wyłapuje tylko, że to nie kto inny jak nasi dzielni struże ładu i porządku. Sztuk dwa. Patrząc cały czas w kierunku kadru słyszałem tylko, że panowie stanęli na ulicy i pewnie obserwują. Pstryk- koniec naświetlania, ale by nie stracić ewentualnej klatki powtarzam ją, mając nadzieje, że tym razem nikt nie nadjedzie. Sądząc po odgłosie silnika panowie nadal stoją, nie moja sprawa. Po kolejnych 30-tu sekundach powoli rozpinam majdan i rozglądam się za ewentualnym następnym kadrem. Tymczasem kątem oka widzę, że policmajstry nie mogą się zdecydować i jeżdżą w tą i z powrotem po czym skręcają w drużkę okalającą plac zabaw. Oho może będzie ciekawie. Objechali plac bez zatrzymywania się a ja chodząc w kółko, znalazłem następny kadr- kolejne 16-ście sekund. Zaraz po tym panowie kolejny raz staja w tym samym miejscu, ale chyba zdobyli się na odwagę bo słyszę:
-Dzień dobry (no co dochodziła dopiero 11-ta wieczorem)
-Dobry wieczór
-A pan to z jakiejś gazety?
-Nie
-A to robi pan tak dla własnego użytku?
-Owszem
-[ciężkie procesy myślowe] Czyli tak?
-Owszem
-Aha
I bez słowa oddalili się w pośpiechu. Może nie ma w tym nic dziwnego, ale jakoś od chwili gdy zdałem sobie sprawę, że zatrzymali się ze względu na mnie ledwo powstrzymywałem śmiech. W czasie rozmowy i przed nią uśmiech pełną gębą :). Niedługo po tej miłej konwersacji ja również oddaliłem się w kierunku sobie tylko znanym.
Tymczasem na liczniku widzę 34-tą klatkę i chyba jutro znowu pokręcę się po "własnym podwórzu" by skończyć rolkę... A na koniec, skoro to fotoblog, fotka- prawie jak "sweet focia w lustrze" :)